czwartek, 28 grudnia 2017
środa, 27 grudnia 2017
środa, 20 grudnia 2017
Fortis animus
Fortis animus - Próba oceny osobowości Józefa Piłsudskiego |
Konferencja pokojowa miała dopiero nastąpić, a w umysłach ówczesnych dyrygentów światowej polityki Polska nie istniała, była, w najlepszym przypadku, wspomnieniem, częścią historii i to historii nie bardzo interesującej dla ówczesnych zachodnich polityków. Właściwość ta zakorzeniona była tak głęboko, że jeszcze wiele lat później funkcjonowało w świadomości zachodnich polityków, wszak jeszcze w marcu 1944 roku generał Montgomery pytał Stanisława Maczka czy w Warszawie mówi się po Niemiecku, czy po Rosyjsku. W świadomości ówczesnych ludzi Polska była terenem o który walczyły owe państwa, jej historia, tradycja i dziejowe prawo do samostanowienia nie istniały. Polska była więc tworem niemal tak odległym jak imperium babilońskie, czy królestwo Jerozolimy. Ludzie mają tendencję do upraszczania otaczającego ich świata, biorąc go takim jaki widzą i uznając istniejący stan za naturalny. Dzisiejszy człowiek również za rzecz zwyczajną bierze istniejący porządek polityczny i tylko kiedy na owej scenie pojawia się czynnik nowy, obcy, nieprzewidziany, w umysłach rodzi się niepokój i podejrzenie, a przecież jeszcze dwadzieścia lat temu porządek ten był zupełnie inny, jeszcze nie tak dawno bliżej było z Warszawy do Władywostoku niż do Monachium. Okoliczności i czasy w których żyjemy w zadziwiający sposób kształtują nasz światopogląd i to nie tylko światopogląd jednostek, ale również całych narodów. Zdarza się, że o postawie narodu decydują niuanse polityki zagranicznej, zdarza się, że ogół ocenia wydarzenia nie z punktu moralnej wartości, a z punktu sojuszy i sympatii politycznych. Jest to przypadłość wszystkich narodów i wszystkich czasów. Kokieterią byłoby mówienie, że dziś tak się nie zdarza, wszelako świeżo w pamięci mamy inwazję Stanów Zjednoczonych na Irak, jak również atak Rosji na Gruzję. Postawy naszego Narodu względem tych dwu kampanii nie trzeba przypominać.
To jednak prawda, że jednostki decydują o dziejach narodów. Stają się czynnikiem zwrotnym w dziejach kierując nurt historii na nowe ścieżki. Los chciał, że w dobie I wojny światowej wśród Polaków wypłynęła osobowość o tyle genialna co kontrowersyjna. Józef Piłsudski, bo o nim mowa, był odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu, i co może jest najważniejsze, w odpowiednim czasie — okoliczność, która w naszej historii zdarzała się bardzo rzadko. Personalia nie rozpieszczały nas od czasów jagiellońskich i z całą pewnością możemy powiedzieć, że z małymi wyjątkami, które, jak mówi porzekadło potwierdzają regułę, historia miotała naszymi największymi talentami politycznymi i militarnymi rzadko wykorzystując ich umiejętności w polskim interesie, a najważniejsze stanowiska w kraju oddając w ręce, delikatnie mówiąc, nieodpowiednie. Józefa Piłsudskiego los rzucił w wir znamiennych zdarzeń i to w najlepszym okresie jego życia. Fakt, że w chwili wybuchu I wojny światowej był już dojrzałym człowiekiem, z nie małym doświadczeniem w walce politycznej miał ogromne znaczenie. Rozmyślając o postaciach historycznych często odrywamy je od rzeczywistości, traktując jak bohaterów powieści, a przecież każdy z tych ludzi ma jakieś doświadczenia życiowe, jakieś korzenie, a historyczne zdarzenia, choćby najbardziej znamienne są zazwyczaj jedynie chwilą ich egzystencji. W przypadku Piłsudskiego nie jest to tak wyraźne. Całe jego dotychczasowe życie zdawało się przygotowywać do roli jaką miał odegrać. Przyszedł na świat 5 grudnia 1867 roku w Zułowie na Wileńszczyźnie, miejsce urodzin i dorastania ma w jego przypadku ogromne znaczenie. Był Polakiem, wywodzącym się w rodzinie funkcjonującej na ziemi litewskiej, a Polacy na Litwie obarczeni byli ciężarem, nazwijmy to, misji dziejowej. W obszernej biografii Józefa Piłsudskiego Andrzej Garlicki słusznie kładzie nacisk na ten czynnik kształtujący charakter młodego Józefa, wskazując go jako najważniejszy. Na terenach litewskich, gdzie Polacy stanowili mniejszość, dźwigali oni poczucie obowiązku utrzymania polskiego stanu posiadania. Nie wypada nam się nie zgodzić, chęć ta wszelako skłoniła Piłsudskiego do zagarnięcia Wileńszczyzny, ale to nastąpiło dopiero potem. Badacz historii musi szukać odnośników, pamiętać, że w działaniach ludzkich nic nie dzieje się samoistnie, każde zdarzenie uwarunkowane jest wieloma przyczynami, a zadaniem historyka winno być dociekanie tych przyczyn, aż do przyczyny pierwszej, którą niezwykle rzadko udaje się znaleźć. Spoglądanie na dawne dzieje przez okulary teraźniejszości staje się gwałtem na historii. Józef urodził się w rodzinie licznej, miał jedenaścioro rodzeństwa, a Ludwik Krzywicki w swoich wspomnieniach zwraca uwagę na wysoki procent zaburzeń psychicznych w rodzinie. Andrzej Garlicki przypuszcza, że przyczyną tego może być pokrewieństwo rodziców Józefa, które było tak bliskie, że ślub wymagał indultu biskupiego.
Dzieciństwo i młodość Piłsudskiego odegrały wielką rolę w jego późniejszych decyzjach i poczynaniach, nadały mu romantycznego usposobienia, wpoiły patos zniewolonego narodu i świadomość odpowiedzialności przed tymi którzy nadejdą. Wychowywał się wszak w kulcie napoleońskim, wielokrotnie studiował jego dzieła i rozmaite opracowania na ten temat. Jago młody chłopak napisał nawet swoje pierwsze dzieło „Bitwa pod Austerlitz”, co świadczy o ogromnej dojrzałości we wczesnym wieku. Nie zabrakło w jego życiorysie również pracy konspiracyjnej. Już w gimnazjum sympatyzował z organizacjami politycznymi, choć była to jeszcze wtedy bardziej zabawa, polegająca na tajnym czytaniu poezji polskiej, niż realna działalność. Nawet pierwsze aresztowania i zesłanie przytrafiły się Józefowi jakby przypadkiem, nieświadomie i niezasłużenie, niemniej zesłanie jest okresem kluczowym do zrozumienia, o ile jest to w ogóle możliwe, natury Piłsudskiego. Okres ten na, a także późniejsza praca konspiracyjna wpoiły w niego tajemniczość i skrytość, która towarzyszyła mu aż do śmierci. Słuchał ludzi, często nie odzywając się ani słowem, wyciągał wnioski i pracował. W swoich działaniach był energiczny i potrafił skupić się na najbardziej istotnych sprawach, a co najważniejsze swoją charyzmą pociągał młodych, z których wybierał na kluczowe stanowiska najzdolniejszych. Zadziwiająca jest ta umiejętność przejrzenia na wylot ludzi. Piłsudski zazwyczaj już po krótkiej rozmowie miał wyrobione zdanie o rozmówcy i przeważnie się nie mylił. W późniejszych czasach silna osobowość Marszałka ograniczała współpracowników, nie byli oni zdolni wziąć na siebie ciężaru władzy, byli wykonawcami rozkazów, kampania wrześniowa z całą brutalnością ukazała tę słabość. Wszystkie te cechy są ważne, ale tym co czyniło Piłsudskiego szczególnym było jego głębokie przekonanie o znaczącej roli jaką musi odegrać w historii i wiara że wszystko co czyni, czyni dla dobra Polski. Nie chodzi o lewicę, czy prawicę, mam to w d… Nie jestem tu od lewicy i dla niej, jestem dla całości powiedział w 1919 roku i wierzył w to szczerze. Nie bał się on wykorzystywać wszystkich okazji jakie mu los podsuwał jeśli tylko nie godziły w polski interes narodowy. Dla prawicy był komunistą, dla lewicy imperialistą a w głębi duszy zawsze tylko Polakiem, fakt, który jak nic innego ukazuje jego charakter.
Ciężko dziś rozsądzać co stałoby się, gdyby w naszej historii zabrakło postaci tak znamiennej jak Józef Piłsudski. Co w takim razie działoby się 11 listopada 1918 roku, jak wyglądałaby Polska lat 1918-1939, jak potoczyłaby się wojna 1920 roku? Moim zdaniem Polska odrodziłaby się w 1918 roku nawet bez Piłsudskiego, z całą pewnością jednak nie w takich granicach w jakich istniała. Czy przetrwałaby do 1939 roku? Zapewne tak, choć w moim głębokim przekonaniu w formie skarłowaciałego tworu rządzącego od 1920 roku przez komunistów. Zabrakłoby w życiu politycznym całego szeregu legionistów, elity społecznej tamtego okresu, zabrakłoby pokolenia tak zwanych, dzieci Piłsudskiego, wychowanych na kulcie Komendanta, a więc również patriotyzmu. Czy dziś bylibyśmy dumnie z tego okresu? Pewnie nie.
Sam Piłsudski nie był postacią kryształową, możemy mówić nawet o wątpliwej moralności tego człowieka. W dzisiejszym postępowaniu lustracyjnym nie miałby szans, jak słusznie zauważa Andrzej Garlicki w przedmowie do wydania czwartego wspomnianej już biografii Marszałka. Zmieniał wyznania w zależności od okoliczności, zajmował się łupieniem pociągów, obalał prawomocne rządy polskie, utrzymywał kontakty w obcymi wywiadami, nie wzdragał się angażować oficerów armii zaborczych. Czasy te jednak wymagały takich właśnie ludzi. Tylko silna, najsilniejsza chyba, obok Kazimierza Wielkiego osobowość w naszej historii mogła skutecznie wziąć w swe ręce stery państwa właśnie wtedy, kiedy ono istniało jedynie formalnie, a wszystko w nim trzeba było budować od nowa, trzeba było się poświęcić. Ja swoje życie przegrałem powiedział w 1924 roku w jednej z chwil zwątpienia, charakter II Rzeczpospolitej to w dużej mierze charakter Piłsudskiego.
Kiedy tylko po 1920 roku rzeczy się jako tako uładziły Piłsudski oddał władzę legalnie wybranemu rządowi. Pokazuje to, że mimo powszechnym przekonaniom, nie pragnął władzy. Odciął się od polityki pragnąc zająć się rodziną, rozczarowany porządkami w państwie. Kraj zmierzał w kierunku niepewnym i niebezpiecznym. W tym czasie wiele razy proponowano Piłsudskiemu czołowe stanowiska nie chciał jednak mieszać się w coś do czego nie miał przekonania. To najlepiej pokazuje jaki był i co chciał osiągnąć w swojej działalności, pragnął przede wszystkim silnej Polski. Piłsudski sięgnął po władzę raz jeszcze w 1926 roku. Przewrót majowy był niewątpliwie zamachem stanu, czymś w rodzaju wojny domowej. Dziś różnie ocenia się te wydarzenia. Z moralnego punktu widzenia zamach był naganny. Obalił legalne władze i pochłonął istnienia ludzkie, doprowadził do walki między braćmi, uczynił z Piłsudskiego niemal dyktatorem. Pod względem politycznym jednak, zamach był usprawiedliwioną próbą ratowania państwa. Sytuacja gospodarcza w 1926 roku była katastrofalna. Ogromna inflacja panowała niepodzielnie, kolejne rządy były bezradne. Zdawało się, że za sterami państwa stanęła zbieranina zagubionych dzieci, które nie wiedzą co mają robić, władza znalazła się w błędnym kole zmieniających się rządów, a wyjścia nie było widać. Piłsudski śledził tę sytuację ze swego dworku w Sulejówku, nie planując wcale zamachu. Wiedział jednak, że trzeba działać, wszak to on oddał rządy w ręce tych, którzy teraz nie liczyli się z jego opinią, czuł się zdradzony i zapomniany. Rok 1926 był istotnym zwrotem w dwudziestoleciu polskim, zamach majowy pokierował państwo na nowe tory, popchnął je w kierunku autorytaryzmu, uczynił z Piłsudskiego realnego, choć niekoronowanego, władcę państwa. Dziś postawy autorytarne wydają się mieć negatywne konotacje, pamiętać jednak należy, że mówimy w tym miejscu o latach dwudziestych i trzydziestych XX w. Był to szczególny okres zwłaszcza dla państw będących w swoistym kryzysie. Nie najlepsze nastroje społeczne sprzyjały silnym jednostkom i skłaniały społeczeństwa do popierania polityki przez nie sprawowane. Pamiętać należy, że w okresie tym do władzy doszli Stalin, Mussolini i Hitler, niebywałą popularność, w zdawałoby się najbardziej rozwiniętym państwie świata, zdobył Roosevelt, kult jednostki był widoczny nie tylko u nas.
Zadziwiające jak wiele cech łączy jednostki autorytarne tamtego okresu. Podobne życiorysy, silne charaktery, niekiedy zbieżne przekonania i, może najważniejsze, poczucie samotności. Wszyscy posiadali jeszcze tę niezwykłą pewność w słuszność swoich poczynań, zapewne aby przekonać miliony do swego punktu widzenia trzeba być go pewnym. Wykluczając sadystyczne skłonności Stalina i Hitlera tak naprawdę charaktery mięli podobne do Piłsudskiego. Wyznawali oczywiście inne światopoglądu, wierzyli w inne siły miotające światem, inaczej postrzegali ludzi i władzę, ale sposób myślenia był ten sam, chodziło o dobro państwa. Podczas jednego z odczytów w 1926 roku Piłsudski powiedział Zwycięstwo nie jest niczym innym, jak złamaniem woli przeciwnej, osłabieniem tej woli, co jest przygotowaniem do ostatecznego fizycznego zwycięstwa nie zdziwilibyśmy się słysząc te słowa z ust Hitlera, ostatecznie u nas również przytrafiła się Bereza Kartuska. Nie można jednak przyrównywać Piłsudskiego do Hitlera, czy Stalina, charaktery mięli podobne, wszyscy byli niezwykle inteligentni i energiczni, jednak w Polsce nie likwidowano setek ludzi. W kontekście tego co nastąpiło potem to wielka różnica.
Bibliografia:
- Andrzej Garlicki, Piłsudski, Kraków 2008;
- Dorota Truszczak, Andrzej Sowa, Drogi do niepodległości, Warszawa 2008;
- Norman Davis, Boże igrzysko, Kraków 2003;
- Norman Davies, Powstanie ’44, Kraków 2006;
- Marek Borucki, Konstytucje polskie 1791-1997, Warszawa 2002;
- Rafał Korbal, Józef Piłsudski, [w:] Sławni Polacy, wodzowie i żołnierze.
- Józef Piłsudski, Maksymy, idee, uwagi, myśli, zebrał i wydał Ryszard Świętek, Warszawa 2005;
- Leon Krzywicki, Wspomnienia, Warszawa 1959.
piątek, 8 grudnia 2017
środa, 6 grudnia 2017
poniedziałek, 20 listopada 2017
czwartek, 9 listopada 2017
poniedziałek, 6 listopada 2017
czwartek, 2 listopada 2017
czwartek, 19 października 2017
czwartek, 5 października 2017
Lubartów
5 grudnia - pamiętajmy o urodzinach Marszałka Józefa Piłsudskiego
W Zułowie niedaleko Wilna 150 lat temu, 5 grudnia 1867 roku urodził się Marszałek Józef Piłsudski, Naczelnik Państwa, który jest dla Polaków symbolem walki o odzyskanie niepodległej Ojczyzny.
.W Zułowie niedaleko Wilna 150 lat temu, 5 grudnia 1867 roku urodził się Marszałek Józef Piłsudski, Naczelnik Państwa, który jest dla Polaków symbolem walki o odzyskanie niepodległej Ojczyzny.
Sto lat temu w Europie trwała wojna. Początkowo nie niosła ze sobą specjalnych zmian w sytuacji miasteczka takiego jak Lubartów. Grupę około 200 mężczyzn z Lubartowa (rocznik 1870 – 1895) powołano do służby wojskowej w armii rosyjskiej Walczyli na froncie, część z nich w wyniku walk trafiła do obozów jenieckich w Niemczech. Jednak ogół Lubartowian wiódł w miarę spokojne życie.
Sytuacja zmieniła się w 1915 r., kiedy państwa centralne – Niemcy i Austro-Węgry rozpoczęły wielką ofensywę na froncie wschodnim przeciwko Rosji. Początkowo zaatakowano oba skrzydła rosyjskie na północy w Kurlandii i na południu w Galicji, następnie atak skierowany został na środek frontu rosyjskiego między Modlinem a Dęblinem. Od początku lipca armie rosyjskie były spychane w kierunku Bugu. Natarcie Niemców wspieranych siłami austriackimi łamało opór Rosjan. Wielki książę Mikołaj Mikołajewicz zmuszony został do wydania rozkazu ogólnego odwrotu z Królestwa Polskiego.
Podjęto decyzję o przymusowej ewakuacji rosyjskich biur i urzędów w głąb cesarstwa. Z Lubartowa wyjechali wówczas urzędnicy miejscy i powiatowi (w tym burmistrz miasta Władysław Śliwa wraz z małżonką), naczelnik straży ziemskiej, komendant policji, a także uczący tu nauczyciele szkoły elementarnej: Hipolit Czaplicki (później kierownik Szkoły Powszechnej w Lubartowie, współzałożyciel koła łowieckiego „Lewart”) i Olga Protasewicz oraz gimnazjum: inspektor Iwan Jakubczyk (żona Anna wraz z dziećmi wyjechała jakiś czas potem do Nowogródka) i profesorowie Iwan Kuzanow, oraz Stanisława i Włodzimierz Strydtowie a także rodzeństwo Maria i Daniło Olejnik.Ewakuacja połączona była również z wywożeniem sprzętu i dokumentacji. W połowie lipca zdjęto i wywieziono w głąb Rosji wszystkie dzwony z kościoła parafialnego. Odnalezione w 1917 r. na stacji kolejowej Oskół w guberni kurskiej po zakończeniu wojny zostały sprowadzone do Lubartowa.
Dnia 4 sierpnia wojska rosyjskie opuściły forty Dęblina, wysadzając w powietrze mosty na Wiśle i Wieprzu. Nocą z 4 na 5 sierpnia ostatnie oddziały 2. armii rosyjskiej opuściły Warszawę i, przeszedłszy na Pragę, wysadziły w powietrze wszystkie mosty warszawskie. Odbyło się to bez żadnego nacisku ze strony Niemców, wyłącznie z ogólnych względów strategicznych. Z chwilą odwrotu Rosjan na wschód od Warszawy twierdza Modlin, posiadająca blisko stutysięczną załogę, utraciła łączność z armią polową. Niemcy natychmiast przystąpili do jej oblężenia, sprowadzając znaczną ilość artylerii ciężkiej, a nawet działa oblężnicze najcięższych kalibrów, wypożyczone od Austriaków. Pomimo rozpaczliwej obrony Rosjan Niemcy zdobyli twierdzę już w dniu 10 sierpnia.
W początkach sierpnia w wyniku ofensywy niemiecko-austriackiej zostały zajęte Lublin i Chełm. W kolejnych dniach zacięte walki prowadzono także w rejonie Lubartowa. Czwarta armia rosyjska wycofywała się od strony Lublina w kierunku Parczewa, za nią szosą przez Ciecierzyn, Niemce, Trzciniec posuwały się oddziały austriackie. Ostrzał artyleryjski objął miasto Lubartów i pałac w Kozłówce. Pola w pobliżu wsi Annobór i Nowodwór zasłane były trupami. Na okolicznych polach powyrastały cmentarzyki austriackie, a w samym Lubartowie już po wojnie uporządkowano 70 mogił.
Rosjanie bronili się za lubartowskim parkiem, okopawszy się na łąkach nad Wieprzem. Mimo kilkudniowej walki miasto nie poniosło większych strat, pociski rozrywały się poza jego murami.
W walkach na Lubelszczyźnie brała również udział I Brygada Legionów Polskich. Formacje legionowe wchodziły w skład 106. dywizji austriackiej. Brygada walczyła w składzie trzech pułków piechoty, dywizjonu ułanów i dywizjonu artylerii. Łącznie walczyło około 5 tys. żołnierzy. Początkowo strefa działania Brygady obejmowała obszar od Krasienina – Wólki Krasienińskiej – Bratniaka po Maziarkę – Ożarów.

W Legionach Polskich służyli również mieszkańcy Lubartowa, zgłaszający się do oddziałów w początkach sierpnia 1915 roku. Wielu z nich przeszło szlak I Brygady aż do kryzysu przysięgowego i internowania w Szczypiornie.
W końcu sierpnia i na początku września wojska państwa centralnych zdobyły twierdze Brześć, Ossowiec i Grodno. Kończyła się trwająca sto lat polska podległość Cesarstwu Rosyjskiemu. W ramach nowego podziału administracyjnego ziemie Królestwa Polskiego podzielone zostały między Niemcy i Austro-Węgry. Lubelszczyzna znalazła się pod okupacją austriacką, a Lublin stał się siedzibą generał- gubernatora Karola Kuka. Lubartów zachował funkcje powiatu, zwanego odtąd obwodem (od kwietnia 1917 r. ponownie powiat). Cesarskim i Królewskim Komendantem Obwodowym byli kolejno: płk Antoni Zawadzki, ppłk Stanisław Niklas oraz płk Otton Scholtz. Komendę Obwodu wspierały austriackie oddziały wojskowe, rozlokowane po całym powiecie. Stopniowo jednak okupanci przekazywali część zadań o charakterze administracyjnym, oświatowym i gospodarczym ludności polskiej.
Okupacja austriacka zakończyła się w początkach listopada 1918 r. Ale to już inna historia…
Wydarzyło się 11 listopada
11 listopada 1918 roku, obok wydarzeń o zasadniczym znaczeniu dla
odrodzenia ojczyzny, w Warszawie tętniło życie. Bardzo zwykłe i normalne
życie. Gazety, oprócz drukowania odezw i postanowień pełnych
patriotycznego uniesienia, zamieszczały informacje o sprawach dalekich
od polityki.
„Kurier poranny” na pierwszej stronie swojego numeru z 11 listopada zamieścił, tak jak zawsze, informacje o teatralnych nowościach. Spragniony rozrywki warszawiak mógł udać się na przedstawienie do „Sfinksa” albo do „Czarnego Kota”. Jeżeli zaś nie zdążył do tego czasu udać się na „Melodie Dusz” do teatru „Stylowego” na Marszałkowskiej, to właśnie tego dnia miał ostatnią szansę.
Spragnieni dobrego filmu mogli udać się do kina „Filharmonia” na premierę sensacyjnego dramatu w 6-katach osnutego na tle przeciwieństw rasowych czyli „Czarnego Księcia”. Można było też wybrać kabaret „Miraż”, który zaczynał swój nowy, „politycznie aktualny” program.
Warszawiak z żyłką do hazardu mógł dać się skusić gorącej namowie do wzięcia udziału w III klasycznej loterii, przeprowadzanej na rzecz towarzystwa kulturalno-oświatowego. Już w styczniu roku 1919 miało się okazać, kto zostanie szczęśliwcem i zgarnie aż 300 tysięcy marek.
Polak, który dopiero co uwolnił się od zaborców, zupełnie tak samo jak Polak z dnia 10 listopada 1918 r. pragnął wspomóc budowę swojego państwa. Dlatego też 11 listopada można było w dalszym ciągu zapisać się na Polską Pożyczkę Państwową w Domu Bankowym Adama Piędzickiego przy ulicy Królewskiej 6.
Niepodległość niepodległością, Piłsudski Piłsudskim, ale ludzie muszą mieć pomoc domową, kupić meble albo sprzedać narzędzia. Jak dowiemy się z prasy, tego dnia pilnie potrzebna była praczka na ulicy Żurawiej 1, natomiast obrotny mieszkaniec lokalu przy ulicy Złotej 28/1 zamieścił następujące ogłoszenie: aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Kupie meble, pianino, grader, futra.
W dziale ogłoszeń drobnych można było znaleźć najróżniejsze oferty i informacje: o nowo powstałej „kawiarni z obiadami” na rogu Wiązowej i Podwala, o zapewniającej dyskrecję akuszerce pani Chmielewskiej z ulicy Widok 19, o możliwości wyprania kapeluszy na Nowym Świecie, o sprzedaży węgla czy też o straganie z produktami wiejskim na ulicy Mazowieckiej 9. Polecano także mieszkania, jak na przykład na Śliskiej 12, gdzie na zdecydowanych czekały dwa pokoje frontowe z balkonem.
Podobnie jak dzień wcześniej (i każdego innego dnia), ludzie umierali i chorowali. Dlatego też gazety osobną stronę poświęcały jednocześnie nekrologom i... prywatnym przychodniom.
I tak oto doktor Leon Płużański powrócił do Warszawy i cały czas leczy choroby weneryczne i skóry w gabinecie przy Nowym Świecie 37. Jakby tego było mało, powrócił również doktor Szenker i leczy schorzenia nerek pęcherza i dróg moczowych do godziny dziesiątej rano, oraz popołudniami od czwartej do szóstej przy ul. Niecałej, mieszkania 14. Znać było w prasie, że kończy się wojna światowa, bowiem większość ogłaszających się w prasie lekarzy zajmowała się chorobami wenerycznymi.
„Kurier poranny” na pierwszej stronie swojego numeru z 11 listopada zamieścił, tak jak zawsze, informacje o teatralnych nowościach. Spragniony rozrywki warszawiak mógł udać się na przedstawienie do „Sfinksa” albo do „Czarnego Kota”. Jeżeli zaś nie zdążył do tego czasu udać się na „Melodie Dusz” do teatru „Stylowego” na Marszałkowskiej, to właśnie tego dnia miał ostatnią szansę.

Warszawiak z żyłką do hazardu mógł dać się skusić gorącej namowie do wzięcia udziału w III klasycznej loterii, przeprowadzanej na rzecz towarzystwa kulturalno-oświatowego. Już w styczniu roku 1919 miało się okazać, kto zostanie szczęśliwcem i zgarnie aż 300 tysięcy marek.
Polak, który dopiero co uwolnił się od zaborców, zupełnie tak samo jak Polak z dnia 10 listopada 1918 r. pragnął wspomóc budowę swojego państwa. Dlatego też 11 listopada można było w dalszym ciągu zapisać się na Polską Pożyczkę Państwową w Domu Bankowym Adama Piędzickiego przy ulicy Królewskiej 6.
Niepodległość niepodległością, Piłsudski Piłsudskim, ale ludzie muszą mieć pomoc domową, kupić meble albo sprzedać narzędzia. Jak dowiemy się z prasy, tego dnia pilnie potrzebna była praczka na ulicy Żurawiej 1, natomiast obrotny mieszkaniec lokalu przy ulicy Złotej 28/1 zamieścił następujące ogłoszenie: aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Kupie meble, pianino, grader, futra.
W dziale ogłoszeń drobnych można było znaleźć najróżniejsze oferty i informacje: o nowo powstałej „kawiarni z obiadami” na rogu Wiązowej i Podwala, o zapewniającej dyskrecję akuszerce pani Chmielewskiej z ulicy Widok 19, o możliwości wyprania kapeluszy na Nowym Świecie, o sprzedaży węgla czy też o straganie z produktami wiejskim na ulicy Mazowieckiej 9. Polecano także mieszkania, jak na przykład na Śliskiej 12, gdzie na zdecydowanych czekały dwa pokoje frontowe z balkonem.
Podobnie jak dzień wcześniej (i każdego innego dnia), ludzie umierali i chorowali. Dlatego też gazety osobną stronę poświęcały jednocześnie nekrologom i... prywatnym przychodniom.

I tak oto doktor Leon Płużański powrócił do Warszawy i cały czas leczy choroby weneryczne i skóry w gabinecie przy Nowym Świecie 37. Jakby tego było mało, powrócił również doktor Szenker i leczy schorzenia nerek pęcherza i dróg moczowych do godziny dziesiątej rano, oraz popołudniami od czwartej do szóstej przy ul. Niecałej, mieszkania 14. Znać było w prasie, że kończy się wojna światowa, bowiem większość ogłaszających się w prasie lekarzy zajmowała się chorobami wenerycznymi.
Dlaczego świętujemy 11 listopada
Narodziny Drugiej Rzeczypospolitej
Rok 1918 przyniósł, po 123 latach niewoli, narodziny niepodległego państwa polskiego – Drugiej Rzeczypospolitej1. Dokonała się rzecz, do której dążyło i na którą czekało wiele pokoleń Polaków. Przez te wszystkie lata najbardziej aktywne grupy polskiego społeczeństwa w różny sposób kształtowały i realizowały swą wizję odzyskania przez Polskę niepodległości. W polskim społeczeństwie nie były to jednak grupy przeważające. Albowiem w ludzkiej mentalności – jak pisał Tadeusz Jędruszczak – większa jest zgoda na myślenie, które sankcjonuje istniejący stan rzeczy, aniżeli na myślenie historyczne, dostrzegające zmienność otaczającego nas świata, przewidujące przyszłe wypadki i decydujące przez ich pryzmat o swym dalszym działaniu2. Nic więc dziwnego, że gros polskiego społeczeństwa poddawało się myśleniu petryfikującemu stan zaborów. Niezależnie jednak od tego, jaki zamysł niepodległościowy uważano za najskuteczniejszy, musiał wystąpić kluczowy czynnik zewnętrzny, aby Polska mogła się odrodzić – załamanie się dotychczasowej solidarności zaborców, która wyrażała się poprzez niepodejmowanie tematu dotyczącego możliwości powstania choćby namiastki polskiej państwowości. Taki stan rzeczy przyniosła dopiero I wojna światowa, szczególnie mocno zaś uwidocznił się on w akcie 5 listopada3. Mało kto spodziewał się jednak, że wielka wojna przyniesie klęskę wszystkich trzech zaborców – rewolucję i upadek caratu w Rosji, rozpad Austro-Węgier oraz porażkę i kres cesarskich Niemiec. Droga do niepodległości stanęła otworem, przez który zresztą rychło wkroczyła odradzająca się polska państwowość, czyn niepodległościowy zaś widać było na wielu płaszczyznach oraz w działalności wielu osób, grup i stronnictw.
U progu wielkiej wojny wszyscy oni mieli sprecyzowane już swe programowe koncepcje i plany. Ich finalnym celem, z wyjątkiem środowiska SDKPiL i PPS „Lewicy”, był powrót Polski na mapę świata. Różnili się jednak w obiorze drogi, która miała prowadzić do tego celu. Podział przebiegał ze względu na tzw. orientacje – antyrosyjską, (proaustriacką) oraz antyniemiecką (prorosyjską). Nie były one jednak dogmatyczne – poglądy obu orientacji podczas wojny ewoluowały, a ich przywódcy potrafili trafnie odczytywać zmieniającą się koniunkturę i podporządkowywać jej swe bieżące działania. Nie jest to jednak temat naszych rozważań, koniecznym było jedynie jego zaakcentowanie.
Geneza sporu

Prym w toczącym się sporze wiedli piłsudczycy i endecy. Dołączali do nich również socjaliści, konserwatyści oraz komuniści – głos tych ostatnich nie był jednak tak rozpowszechniony jak pozostałych stronnictw. Mimo tego nie bez echa przeszły teksty działacza KPP Juliana Bruna publikowane na łamach „Skamandra”. Polemizował on z „Przedwiośniem” Stefana Żeromskiego. Podsumowując „niepodległościowy spór” pomiędzy dwoma największymi antagonistami, pisał: Więc jedni głosili hasło niepodległości, lecz orężnie popierali tę stronę wojującą, której klęska okazała się tej niepodległości przesłanką najpierwszą. Drudzy – trzymali ze stroną wojującą, która później miała Polskę do życia powołać, lecz wyrzekali się niepodległości, gotowi poprzestać na ochłapach. Nadzieje swe przy tym wiązali: ze zwycięstwem tego właśnie mocarstwa koalicji, którego klęska okazała się drugą przesłanką niepodległości; z łaską dynastii i sfer w tym mocarstwie rządzących, których upadek stał się trzecią i ostateczną przesłanką niepodległości. I do dziś dnia dwa te obozy toczą zaciekłą dyskusję: któremu z nich Polska zawdzięcza niepodległość!5

Tekst ma więcej niż jedną stronę. Przejdź do pozostałych poniżej.
Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!
Subskrybuj:
Posty (Atom)