III/50 pp dotarł do Lubartowa około godz. 17.00. Okazało się, że już o godz. 13.00 miejscowe oddziały AK rozpoczęły akcję przeciwko Niemcom i opanowały koszary oraz inne obiekty niemieckie. od strony Parczewa nadjechał pociąg niemiecki z 30 wagonami sprzętu zmotoryzowanego. Przybyły batalion zorganizował zasadzkę, i gdy pociąg zbliżał się do skrzyżowania torów kolejowych z szosą, ostrzelał go gęstym ogniem. Niemcy odpowiedzieli także ogniem i zaczęli wyładowywać z wagonów samochody. Zdecydowane natarcie na pociąg rozbiło oddział niemiecki liczący około 70 ludzi, wzięto jeńców. Kilkoma samochodami ciężarowymi część oddziału niemieckiego odjechała w kierunku Kocka. W zdobytym pociągu znajdowały się samochody osobowe, broń i amunicja, bielizna, umundurowanie, środki opatrunkowe i inny sprzęt.*** Mjr „Kowal” zaniepokojony brakiem wiadomości z Lubartowa, skierował tam II/50 pp. Batalion przybył na miejsce już po zakończeniu akcji na pociąg niemiecki.
Oba bataliony wkroczyły do Lubartowa witane owacyjnie przez ludność miejscową Dowódca AK depeszował o tym do Naczelnego Wodza w Londynie:
„(...) Zgrupowanie 27 DP otoczone w lasach na południe
od Parczewa rozerwało pierścień niemiecki i przeszło na zachód,
gdzie śmiałym uderzeniem opanowało Kock i Lubartów.”
W czasie trwania akcji w Lubartowie, I/50 pp po krótkiej
wymianie ognia opanował samochody z Niemcami zbliżające się do
Kamionki, biorąc do niewoli 20 jeńców Do sztabu dywizji w
dalszym ciągu nie nadchodziły żadne meldunki z Lubartowa. Zaniepokojony
mjr „Kowal” z I/45 pp ruszył pośpiesznym marszem w kierunku
Lubartowa. Po osiągnięciu drogi prowadzącej z Firleja do Lubartowa w
zorganizowanej pośpiesznie zasadzce rozbito całkowicie kolumnę
niemiecką. Straty niemieckie wyniosły: 18 zabitych, 21 dostało się do
niewoli; straty własne - 1 zabity. Nadszedł meldunek o opanowaniu
Lubartowa i I/45 pp udał się do Kamionki. I/43 pp po rozpoznaniu sił nieprzyjaciela zajął miejscowość Kock. W ten sposób, po opanowaniu Lubartowa, Kamionki, Kocka i Firleja, oddziały 27 WDP AK zablokowały ze wschodu, północy i południa główne kierunki ruchu wojsk niemieckich. Niezablokowany pozostał jeszcze kierunek zachodni pozwalający na ruch wojsk wzdłuż dróg prowadzących z Lublina w kierunku na Łuków. W nocy 22 lipca II/50 pp otrzymał zadanie opanowania i obsadzenia Michowa, leżącego na tym kierunku. Miejscowość została zajęta bez walki. 22 lipca 1944 r. I batalion por. Franciszka Pukackiego „Gzyms” z 45. pp w zasadzce pod Firlejem zdobył motocykl i przekazał go por. Bronisławowi Ciszkiewiczowi, oficerowi do specjalnych poruczeń sztabu dywizji, autor karykatury nieznany, ze zb. Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Wołyń |
23 lipca 1944 r. dowódca dywizji powołał Komendanturę Wojskową w Lubartowie i wydał rozkaz organizacyjny zmieniający dotychczasową strukturę dywizji oraz ustalający obsadę personalną.
Nowa organizacja dywizji przedstawiała się następująco:
Dowództwo dywizji:
dowódca - płk Jan Kotowicz „Twardy”;
dowódca piechoty dywizyjnej - mjr Jan Szatowski „Kowal”;
dowódca artylerii dywizyjnej - mjr Stanisław Piaszczyński „Pogrom”;
dowódca kawalerii dywizyjnej - rtm. Józef Ostoja-Gajewski „Tomek”;
Sztab:
szef sztabu - mjr Tadeusz Sztumberk-Rychter „Żegota”;
kwatermistrz - rtm. Mieczysław Rakoczy „Miecz”;
oficerowie sztabu: operacyjny, łączności, zwiadu, wywiadu,
służby sanitarnej, służby duszpasterskiej, oficerowie ordynansowi,
oficerowie do zleceń specjalnych;
kancelaria;
zespół szyfrów;
pomoc żołnierzowi;
Samodzielne pododdziały:
kompania łączności - dowódca por. Józef Figórski „Szymon”;
pluton szturmowy saperów - dowódca por. Zdzisław Zołociński „Piotr”;
szpital polowy - lekarz ppor. Jan Matulewicz „Sęp”;
kompania gospodarcza - dowódca ppor. Jan Witwicki „Nagiel”;
Bataliony piechoty:
I/50 pp - dowódca kpt. Michał Fijałka „Sokół”;
II/50 pp - dowódca kpt. Władysław Czermiński „Jastrząb”;
III/50 pp - dowódca kpt. Jan Józefczak „Hruby”;
I/43 pp - dowódca por. Kazimierz Filipowicz „Kord”;
I/45 pp - dowódca kpt. Franciszek Pukacki „Gzyms”;
Artyleria i kawaleria dywizyjna - w trakcie organizacji.
W godzinach popołudniowych 23 lipca do obszaru wyzwolonego przez 27 WDP AK weszły oddziały 29 gwardyjskiego Korpusu Piechoty armii sowieckiej, wchodzącego w skład 8 gwardyjskiej armii, działającej w składzie 1 Frontu Białoruskiego. Czołowe oddziały nie zatrzymały się na dłużej lecz pośpiesznie kierowały się na zachód w kierunku Wisły. Po ich przejściu do Lubartowa przybył sztab korpusu sowieckiego z dowódcą gen. lejt. Fokanowem. W tym dniu do Lubartowa przybył także ppłk Grzegorz Korczyński „Grzegorz” komendant II Obwodu AL, z niewielką grupą żołnierzy. Przedstawił się płk "Twardemu" jako "jedyny prawowity dowódca, uprawniony do działania w imieniu narodu polskiego" i zażądał natychmiastowego opuszczenia miasta Lubartowa przez oddziały 27 WDP AK. Wobec płk. „Twardego” zachowywał się arogancko, grożąc przy tym podniesionym głosem: „Lubartów jest mój, za mną jest siła”.
Tak przedstawił spotkanie płk. "Twardego" z Korczyńskim w swoim raporcie dowódca rejonu w Obwodzie Lubartów ppor. Jan Majerski "Anastazy": "[...] Po zwykłym przedstawieniu się zaczął Korczyński cedzenie o swym położeniu, zaznaczając potęgę swego sprzymierzeńca - Armii Czerwonej. Rozmowa została zepchnięta na tory sofistyki politycznej, która podciągała atmosferę do wysokiego napięcia. Czyż mogło być inaczej, kiedy Korczyński, uderzając pięścią w stół, wykrzykiwał: "Pańscy oficerowie to bandyci! Oni wybijali mi moich żołnierzy. Oni wybijali mi 5 takich sztabów i donosili gestapo o żołnierzach AL. Za to poniosą odpowiedzialność przed Narodem!". "Tak, panie pułkowniku" - zaczął spokojnie d-ca 27. Dyw. - "Ale i pan będzie odpowiadał przed [Narodem]". "Ależ oczywiście, ja jestem czysty jak kryształ!" - dodał Korczyński. Po tego rodzaju obelgach miny nasze były trupio blade. Zgrzytaliśmy zębami, a ja ściskałem swego Colta w rękawie płaszcza. Byliśmy gotowi tutaj zginąć, gdyby sprawa tego wymagała. Nie doszło do tego. Spotkało nas później coś gorszego - rozbrojenie! [...]".**** |
Relacja Zdzisława Ligęzy,
Lubartowskie drogi Armii Krajowej, Lublin 1998 ze spotkania dowództwa
Dywizji z Grzegorzem Korczyńskim cytowana przez Leona Karłowicza w
książce „Jastrzębiacy”: „(...) Spotkaniu temu miało
asystować po dwóch oficerów z każdej strony i to bez broni. Z
naszej strony byli to adiutant komendanta Obwodu „Leszcz” /Marian
Adamski vel Marian Rudolf/ i kwatermistrz obwodu Józef Bazan ps.
„Płomień”.
Spotkanie odbyło się w szkole na 1 piętrze, gdzie został wystawiony stół i 2 krzesła dla rozmówców. Nasza delegacja była pierwsza i mocno zaskoczyło nas, że Korczyński przyszedł z asystą uzbrojoną w pepesze. D-ca 27 Woł. Dyw. i Korczyński siedli naprzeciw siebie, a my stanęliśmy za ich plecami /Korczyński siadł tyłem do okna wychodzącego na podwórze szkolne/. Zaczął Korczyński przedstawiając się jako d-ca AL Okręgu Lublin, która współdziała z Armią ZSRR i jest przedstawicielem PKWN. Jako taki organizuje administrację miasta, oddziały jego już objęły budynek starostwa i zażądały, żeby oddziały AK opuściły miasto. D-ca 27 Woł. Dyw. spokojnie oświadczył, że AK jest wojskiem, które walczy z Niemcami i nie prowadzi żadnych rozgrywek politycznych – przeciwnie szuka kontaktów z dowództwem Armii Czerwonej w celu ustalenia wspólnej akcji zbrojnej. Wtedy Korczyński zarządał natychmiastowego wyprowadzenia oddziałów AK z Lubartowa. D-ca 27 Woł. Dyw. chciał powtórnie zabrać głos, ale Korczyński energicznym ruchem wyjął rewolwer i położył przed sobą na stole – jednocześnie asysta jego skierowała pepesze w naszą stronę – i oświadczył, że nie przyszedł pertraktować, ale żądać wyprowadzenia AK z miasta i kazał nam podejść do okna, abyśmy zobaczyli na podwórzu szkolnym dwa czołgi sowieckie z lufami skierowanymi na szkołę. W tych warunkach, aby uniknąć walki, D-ca 27 WD w dalszej rozmowie z Korczyńskim, domagającym się natychmiastowego opuszczenia szkoły, wytargował przesunięcie terminu do godz. 16.30, uzasadniając rzeczowo, że czas ten jest potrzebny na wydanie odpowiednich rozkazów oraz na zabranie posiadanego ekwipunku (…). |
Płk „Twardy” zachował się z godnością i spokojnie odpowiedział, że „zadaniem Armii Krajowej jest bić Niemców, a nie uprawiać politykę, i że opuści miasto, kiedy uzna to za stosowne”. Nie chcąc dopuścić do walk bratobójczych lub interwencji zbrojnej wojsk sowieckich wydał dowódcy III/50 pp rozkaz opuszczenia Lubartowa i przejścia do Kamionki. Do rejonu Kamionka, Siedliska, Kozłówka ściągnięto także pozostałe bataliony. O zajściu w Lubartowie dowódca 27 WDP AK płk „Twardy” depeszował do Komendanta Głównego AK:
„W wykonaniu Burzy zająłem m. Lubartów oraz Kock oraz licznych
jeńców i sprzęt. W rozmowach prowadzonych z ppłk. Armii Ludowej
A. Korczyńskim, który znalazł się w Lubartowie po zajęciu go przez
nasze oddziały i ogłosił się komendantem garnizonu sprawującym
władzę w imieniu bliżej nieokreślonego Rządu Ludowego, wyszło na
jaw krańcowo wrogie ustosunkowanie się oddziałów Armii Ludowej,
prowokującej starcia zbrojne."