Akcja 27 WDP AK w Lubartowie

22 lipca 1944 r. do sztabu dywizji przybył mjr Tadeusz Sztumberk-Rychter „Żegota”, który wracając z Warszawy przez Lublin, przywiózł nowe zadania dla dywizji. 27 WDP AK miała opanować Lubartów i jego okolice. Niezwłocznie przystąpiono do wykonania zadania. I/50 pp skierowany został do Kamionki z zadaniem zamknięcia drogi odwrotu Niemców z kierunku Lubartowa na Michów - Dęblin. Opanowanie Lubartowa powierzono III/50 pp, a Kocka - I/43 pp.

III/50 pp dotarł do Lubartowa około godz. 17.00. Okazało się, że już o godz. 13.00 miejscowe oddziały AK rozpoczęły akcję przeciwko Niemcom i opanowały koszary oraz inne obiekty niemieckie. od strony Parczewa nadjechał pociąg niemiecki z 30 wagonami sprzętu zmotoryzowanego. Przybyły batalion zorganizował zasadzkę, i gdy pociąg zbliżał się do skrzyżowania torów kolejowych z szosą, ostrzelał go gęstym ogniem. Niemcy odpowiedzieli także ogniem i zaczęli wyładowywać z wagonów samochody. Zdecydowane natarcie na pociąg rozbiło oddział niemiecki liczący około 70 ludzi, wzięto jeńców. Kilkoma samochodami ciężarowymi część oddziału niemieckiego odjechała w kierunku Kocka. W zdobytym pociągu znajdowały się samochody osobowe, broń i amunicja, bielizna, umundurowanie, środki opatrunkowe i inny sprzęt.***  Mjr „Kowal” zaniepokojony brakiem wiadomości z Lubartowa, skierował tam II/50 pp. Batalion przybył na miejsce już po zakończeniu akcji na pociąg niemiecki.
Oba bataliony wkroczyły do Lubartowa witane owacyjnie przez ludność miejscową Dowódca AK depeszował o tym do Naczelnego Wodza w Londynie:
„(...) Zgrupowanie 27 DP otoczone w lasach na południe
od Parczewa rozerwało pierścień niemiecki i przeszło na zachód,
gdzie śmiałym uderzeniem opanowało Kock i Lubartów.”

W czasie trwania akcji w Lubartowie, I/50 pp po krótkiej wymianie ognia opanował samochody z Niemcami zbliżające się do Kamionki, biorąc do niewoli 20 jeńców Do sztabu dywizji w dalszym ciągu nie nadchodziły żadne meldunki z Lubartowa. Zaniepokojony mjr „Kowal” z I/45 pp ruszył pośpiesznym marszem w kierunku Lubartowa. Po osiągnięciu drogi prowadzącej z Firleja do Lubartowa w zorganizowanej pośpiesznie zasadzce rozbito całkowicie kolumnę niemiecką. Straty niemieckie wyniosły: 18 zabitych, 21 dostało się do niewoli; straty własne - 1 zabity.  Nadszedł meldunek o opanowaniu Lubartowa i I/45 pp udał się do Kamionki.
I/43 pp po rozpoznaniu sił nieprzyjaciela zajął miejscowość Kock. W ten sposób, po opanowaniu Lubartowa, Kamionki, Kocka i Firleja, oddziały 27 WDP AK zablokowały ze wschodu, północy i południa główne kierunki ruchu wojsk niemieckich. Niezablokowany pozostał jeszcze kierunek zachodni pozwalający na ruch wojsk wzdłuż dróg prowadzących z Lublina w kierunku na Łuków. W nocy 22 lipca II/50 pp otrzymał zadanie opanowania i obsadzenia Michowa, leżącego na tym kierunku. Miejscowość została zajęta bez walki.

22 lipca 1944 r. I batalion por. Franciszka Pukackiego „Gzyms” z 45. pp w zasadzce pod Firlejem zdobył motocykl i przekazał go por. Bronisławowi Ciszkiewiczowi, oficerowi do specjalnych poruczeń sztabu dywizji, autor karykatury nieznany, ze zb. Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Wołyń

Na opanowanym przez 27 WDP AK obszarze o powierzchni około 180 km kw. rozmieściły się poszczególne bataliony, obsadzając następujące miejscowości: III/50 pp - Lubartów, I/50 pp - Kozłówkę, II/50 pp - Michów, I/43 pp - Kock, I/45 pp - Siedliska. Dowództwo dywizji i szwadron kawalerii „Tomka” zakwaterował się w Kozłówce.
23 lipca 1944 r. dowódca dywizji powołał Komendanturę Wojskową w Lubartowie i wydał rozkaz organizacyjny zmieniający dotychczasową strukturę dywizji oraz ustalający obsadę personalną.
Nowa organizacja dywizji przedstawiała się następująco:
Dowództwo dywizji:
dowódca - płk Jan Kotowicz „Twardy”;
dowódca piechoty dywizyjnej - mjr Jan Szatowski „Kowal”;
dowódca artylerii dywizyjnej - mjr Stanisław Piaszczyński „Pogrom”;
dowódca kawalerii dywizyjnej - rtm. Józef Ostoja-Gajewski „Tomek”;
Sztab:
szef sztabu - mjr Tadeusz Sztumberk-Rychter „Żegota”;
kwatermistrz - rtm. Mieczysław Rakoczy „Miecz”;
oficerowie sztabu: operacyjny, łączności, zwiadu, wywiadu,
służby sanitarnej, służby duszpasterskiej, oficerowie ordynansowi,
oficerowie do zleceń specjalnych;
kancelaria;
zespół szyfrów;
pomoc żołnierzowi;
Samodzielne pododdziały:
kompania łączności - dowódca por. Józef Figórski „Szymon”;
pluton szturmowy saperów - dowódca por. Zdzisław Zołociński „Piotr”;
szpital polowy - lekarz ppor. Jan Matulewicz „Sęp”;
kompania gospodarcza - dowódca ppor. Jan Witwicki „Nagiel”;
Bataliony piechoty:
I/50 pp - dowódca kpt. Michał Fijałka „Sokół”;
II/50 pp - dowódca kpt. Władysław Czermiński „Jastrząb”;
III/50 pp - dowódca kpt. Jan Józefczak „Hruby”;
I/43 pp - dowódca por. Kazimierz Filipowicz „Kord”;
I/45 pp - dowódca kpt. Franciszek Pukacki „Gzyms”;
Artyleria i kawaleria dywizyjna - w trakcie organizacji.


W godzinach popołudniowych 23 lipca do obszaru wyzwolonego przez 27 WDP AK weszły oddziały 29 gwardyjskiego Korpusu Piechoty armii sowieckiej, wchodzącego w skład 8 gwardyjskiej armii, działającej w składzie 1 Frontu Białoruskiego. Czołowe oddziały nie zatrzymały się na dłużej lecz pośpiesznie kierowały się na zachód w kierunku Wisły. Po ich przejściu do Lubartowa przybył sztab korpusu sowieckiego z dowódcą gen. lejt. Fokanowem. W tym dniu do Lubartowa przybył także ppłk Grzegorz Korczyński „Grzegorz” komendant II Obwodu AL, z niewielką grupą żołnierzy. Przedstawił się płk "Twardemu" jako "jedyny prawowity dowódca, uprawniony do działania w imieniu narodu polskiego" i zażądał natychmiastowego opuszczenia miasta Lubartowa przez oddziały 27 WDP AK. Wobec płk. „Twardego” zachowywał się arogancko, grożąc przy tym podniesionym głosem: „Lubartów jest mój, za mną jest siła”.

Tak  przedstawił spotkanie płk. "Twardego" z Korczyńskim w swoim raporcie dowódca rejonu w Obwodzie Lubartów ppor. Jan Majerski "Anastazy": "[...] Po zwykłym przedstawieniu się zaczął Korczyński cedzenie o swym położeniu, zaznaczając potęgę swego sprzymierzeńca - Armii Czerwonej. Rozmowa została zepchnięta na tory sofistyki politycznej, która podciągała atmosferę do wysokiego napięcia. Czyż mogło być inaczej, kiedy Korczyński, uderzając pięścią w stół, wykrzykiwał: "Pańscy oficerowie to bandyci! Oni wybijali mi moich żołnierzy. Oni wybijali mi 5 takich sztabów i donosili gestapo o żołnierzach AL. Za to poniosą odpowiedzialność przed Narodem!". "Tak, panie pułkowniku" - zaczął spokojnie d-ca 27. Dyw. - "Ale i pan będzie odpowiadał przed [Narodem]". "Ależ oczywiście, ja jestem czysty jak kryształ!" - dodał Korczyński. Po tego rodzaju obelgach miny nasze były trupio blade. Zgrzytaliśmy zębami, a ja ściskałem swego Colta w rękawie płaszcza. Byliśmy gotowi tutaj zginąć, gdyby sprawa tego wymagała. Nie doszło do tego. Spotkało nas później coś gorszego - rozbrojenie! [...]".****
Relacja Zdzisława Ligęzy, Lubartowskie drogi Armii Krajowej, Lublin 1998 ze spotkania dowództwa Dywizji z Grzegorzem Korczyńskim cytowana przez Leona Karłowicza w książce „Jastrzębiacy”: „(...) Spotkaniu temu miało asystować po dwóch oficerów z każdej strony i to bez broni. Z naszej strony byli to adiutant komendanta Obwodu „Leszcz” /Marian Adamski vel Marian Rudolf/ i kwatermistrz obwodu Józef Bazan ps. „Płomień”.
Spotkanie odbyło się w szkole na 1 piętrze, gdzie został wystawiony stół i 2 krzesła dla rozmówców.
Nasza delegacja była pierwsza i mocno zaskoczyło nas, że Korczyński przyszedł z asystą uzbrojoną w pepesze. D-ca 27 Woł. Dyw. i Korczyński siedli naprzeciw siebie, a my stanęliśmy za ich plecami /Korczyński siadł tyłem do okna wychodzącego na podwórze szkolne/.
Zaczął Korczyński przedstawiając się jako d-ca AL Okręgu Lublin, która współdziała z Armią ZSRR i jest przedstawicielem PKWN. Jako taki organizuje administrację miasta, oddziały jego już objęły budynek starostwa i zażądały, żeby oddziały AK opuściły miasto. D-ca 27 Woł. Dyw. spokojnie oświadczył, że AK jest wojskiem, które walczy z Niemcami i nie prowadzi żadnych rozgrywek politycznych – przeciwnie szuka kontaktów z dowództwem Armii Czerwonej w celu ustalenia wspólnej akcji zbrojnej. Wtedy Korczyński zarządał natychmiastowego wyprowadzenia oddziałów AK z Lubartowa. D-ca 27 Woł. Dyw. chciał powtórnie zabrać głos, ale Korczyński energicznym ruchem wyjął rewolwer i położył przed sobą na stole – jednocześnie asysta jego skierowała pepesze w naszą stronę – i oświadczył, że nie przyszedł pertraktować, ale żądać wyprowadzenia AK z miasta i kazał nam podejść do okna, abyśmy zobaczyli na podwórzu szkolnym dwa czołgi sowieckie z lufami skierowanymi na szkołę. W tych warunkach, aby uniknąć walki, D-ca 27 WD w dalszej rozmowie z Korczyńskim, domagającym się natychmiastowego opuszczenia szkoły, wytargował przesunięcie terminu do godz. 16.30, uzasadniając rzeczowo, że czas ten jest potrzebny na wydanie odpowiednich rozkazów oraz na zabranie posiadanego ekwipunku (…).

  Płk „Twardy” zachował się z godnością i spokojnie odpowiedział, że „zadaniem Armii Krajowej jest bić Niemców, a nie uprawiać politykę, i że opuści miasto, kiedy uzna to za stosowne”. Nie chcąc dopuścić do walk bratobójczych lub interwencji zbrojnej wojsk sowieckich wydał dowódcy III/50 pp rozkaz opuszczenia Lubartowa i przejścia do Kamionki. Do rejonu Kamionka, Siedliska, Kozłówka ściągnięto także pozostałe bataliony. O zajściu w Lubartowie dowódca 27 WDP AK płk „Twardy” depeszował do Komendanta Głównego AK:
 „W wykonaniu Burzy zająłem m. Lubartów oraz Kock oraz licznych
jeńców i sprzęt. W rozmowach prowadzonych z ppłk. Armii Ludowej
A. Korczyńskim, który znalazł się w Lubartowie po zajęciu go przez
nasze oddziały i ogłosił się komendantem garnizonu sprawującym
władzę w imieniu bliżej nieokreślonego Rządu Ludowego, wyszło na
jaw krańcowo wrogie ustosunkowanie się oddziałów Armii Ludowej,
prowokującej starcia zbrojne."